Blask świec

Opowiadania erotyczne

Blask świec

Kiedy Martyna usłyszała trzaśnięcie drzwi, wiedziała, że Piotr wrócił. Przez cały dzień myślała o tym, by zobaczyć go wieczorem, wiedziała bowiem, że noc może obfitować w namiętne chwile – coś, za czym tęsknili oboje od dawna.

Czekała w salonie, gdzie rozstawiła kilka świec dających ciepłe, lekko migoczące światło. Słyszała jego kroki na korytarzu i lekki szelest kurtki lądującej na wieszaku. Jej serce przyspieszyło, gdy wszedł do pokoju i natychmiast się uśmiechnął na jej widok. Uwielbiał, gdy specjalnie dla niego tworzyła taki nastrój: blask ognia, delikatny zapach jaśminu, subtelna muzyka w tle.

– Ale się za tobą stęskniłam – wyszeptała, obejmując go mocno w pasie. Zawahała się, czy go pocałować od razu, czy może przeciągnąć tę przyjemność, pozwalając, by narastała. Mimo wszystko jej pragnienie było silniejsze niż plany o zwłoce. Przylgnęła do jego ust, zamykając oczy.

Pocałunek rozgrzał jej ciało, a mięśnie spięte po długim dniu w pracy zaczęły się rozluźniać. Dotyk Piotra na jej plecach działał jak najlepszy masaż – ciepły, kojący, a zarazem wywołujący lekki dreszcz. Chłonęła bliskość jego ciała, przyciskając się do niego i szukając jeszcze ściślejszego kontaktu.

– Przygotowałaś coś wyjątkowego? – zapytał, spoglądając na zapalone świece oraz nastrojowe dekoracje. Jego wzrok był roziskrzony, a uśmiech – łobuzerski.

Martyna odpowiedziała tylko uśmiechem i gestem zaprosiła go do stołu, na którym stała butelka ulubionego białego wina. Nalali sobie po kieliszku, stuknęli lekko szkłem i w ciszy delektowali się aromatem i smakiem trunku. Wzajemnie spoglądali sobie w oczy, wyczuwając narastającą falę pożądania.

– Chodź ze mną – powiedziała w końcu, chwyciła go za rękę i poprowadziła do sypialni.

W pokoju czekały kolejne świece, subtelnie rozświetlające wnętrze. W półmroku widać było zarys łóżka z miękką pościelą i rozrzuconymi poduszkami. Martyna usiadła na brzegu, a Piotr pochylił się do niej, by kontynuować przerwany taniec warg. Powietrze pachniało spokojem, relaksem, ale i obietnicą czegoś gorącego.

Zsunął palcami ramiączko jej sukienki, odsłaniając fragment gładkiej skóry na ramieniu, a następnie pochylił się, by skraść kilka ciepłych pocałunków. Czuł pod palcami przyjemne ciepło jej ciała i słyszał, jak jej oddech staje się głębszy. Z każdą chwilą zapominał o całym świecie, a liczyła się jedynie ta kobieta i ta intymna atmosfera.

– Jesteś piękna – wyszeptał, wsuwając dłoń w jej włosy.

Odwzajemniła komplement czułym uśmiechem, który po chwili zamienił się w zmysłowe westchnienie, gdy Piotr zaczął błądzić ustami wzdłuż jej szyi. Martyna zaczęła odpinać guziki jego koszuli, kawałek po kawałku odsłaniając silne ramiona i tors. Czuła delikatne drżenie jego mięśni, a jej własna skóra zdawała się płonąć z każdą sekundą bliskości.

Wsunęli się na łóżko, pozwalając ciałom odnaleźć najdogodniejszą pozycję, by móc dotykać się wzajemnie w rytmie narastającej namiętności. Każdy dotyk, każdy szept i mruk rozkoszy wzmacniały łączącą ich więź – niespieszną, ale intensywną.

Czas rozmył się gdzieś między jednym pocałunkiem a drugim. Otuleni półmrokiem i blaskiem świec, poddawali się fali rozkoszy, która wzbierała z każdym kolejnym gestem. Wszystko było naturalne, pełne czułości i wzajemnego zrozumienia. Żadne słowa nie były w stanie opisać tego, co działo się w ich myślach: pożądanie splatało się z miłością, a pragnienie mieszało z przyjemnością, która raz po raz rozgrzewała ich ciała do granic.

W końcu oboje zatonęli w przyjemnym zmęczeniu. Martyna wtuliła się w tors Piotra, a on objął ją mocno, jakby chciał powiedzieć: „Jesteś bezpieczna. Zostań tak już zawsze.”

Leżeli w ciszy, słysząc tylko przyspieszone bicie serc i łagodny trzask płomieni świec. W powietrzu unosił się zapach wosku i ich nagrzanej skóry, tak przyjemnie kontrastującej z chłodem styczniowego wieczoru, jaki panował na zewnątrz.

– Kocham cię – wyszeptała Martyna, przysuwając się do niego.

Piotr pogładził kciukiem jej policzek, po czym delikatnie ucałował ją w czoło. Nie musiał nic mówić – to, co wyrażał jego wzrok, było równie wymowne, co najpiękniejsza deklaracja. Tak spędzili jeszcze długie chwile, zanim zewnętrzny świat ponownie zapukał do drzwi.

Tego wieczoru zapomnieli o obowiązkach i problemach. Zostali tylko oni dwoje – otuleni milczeniem i czułością, wśród ciepłego światła świec i w objęciach, w których każde spojrzenie, każdy dotyk potrafił rozpalić wyobraźnię do granic przyjemności.

Back To Top